Komentarze: 0
Właśnie wróciłem z Pracy (celowo napisałem wielką literą, bo pracę swoją szanuję, kocham a czasami nawet lubię). Ostatnie dwie godziny były dla mnie najgorszymi godzinami pracy ever.
Po telefonie wiernego czytelnika portalu ciechanowinaczej.pl, pojechałem na miejsce zdarzenia. Nie, nie jestem policjantem, choć czasami jeżdżę na "zdarzenia", częściej chodzę na "imprezy" i to wolę. Do "ad remu" jak mawiał pewien profesor. Oto informacja którą dostałem- "na Sikorskiego z okna na białych wieżowcach wyskoczyła babka. Dobry news?" Za kogo oni nas "pismaków" mają? Za hieny wypadkowo-zdarzeniowe? No nic, obowiązek to obowiązek a poczytność portalu to rzecz ważniejsza niż honor dziennikarza. Podjechałem na miejsce zdarzenia. Karetka właśnie odjechała, podobno stwierdzili zgon. Na chodniku leżą zwłoki przykryte jakąś folią (chyba ogrodową, bo pare worków na zwłoki w swoim życiu widziałem). Obok krzątają się policjanci i znany mi prokurator. Wyjmuję aparat robię kilka fotek. Nikt ze zgromadzonych ludzi nie zwraca na mnie uwagi. W pewnym momencie widzę jak prowadzący swoje czynności policjanci i prokurator co i raz odkrywają tą nieszczęsną folią, po chwili ją zakrywając. Widzę powyginaną nienaturalnie postać, w brązowej sukience w czarne grochy i robi mi się nie dobrze. Nie mogę na to patrzeć. Pierwszy raz mam coś takiego. Zderzenie zdjęć które przed chwilą wykonałem i widoku tej biednej kobiety było dla mnie za mocne. Uciekłem. Jutro ukaże się sucha notka bez zdjęć.